top of page

Jestem studentem V roku reżyserii we wrocławskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie na Wydziale Lalkarskim. Wcześniej byłem słuchaczem Państwowego Pomaturalnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury we Wrocławiu.

 

Wszystko zaczęło się w Legnicy od Klubu Gońca Teatralnego przy Teatrze Modrzejewskiej. Ale było mi mało i po kilku tygodniach razem z przyjaciółmi założyliśmy własny zespół. W latach 2006-2010 przygotowaliśmy w rodzinnym mieście i pobliskim Jaworze kilka premier, wieczorów poezji i koncertów. Przeprowadzaliśmy warsztaty teatralne w okolicy i nieco dalej (m.in. na Slot Art Festiwalu w Lubiążu). Tworzyliśmy przeglądy i angażowaliśmy się w wiele działań legnickiego teatru. Ale przede wszystkim uczyliśmy się siebie.

Z wieloma ludźmi z czasów "Bohemy" pracuję do dzieś.

 

Kolejnym ważny etapem były studia we wrocławskiej filii PWST. To tutaj do słowa "teatr" dołączył "lalek". Decyzji o studiach o takiej, a nie innej specjalizacji nie żałowałem nigdy. W "Modrzejewskiej" wychowywali mnie lalkarze. Od 2013 roku pracuję jako asysten Pawła Passiniego, co pozowoliło mi na szybkie wejście w zawód (a także przyczyniło się do kilku niemiłych posumować obecności na zajęciach podczas kolejnych sesji egzaminacyjnych). Jednak praca z twórcą Nettheatru to przede wszystkim podróż przez nowe teatralne światy, która rozpoczęła się w Opolu albo w Krainie Oz w towarzystwie Jima Morrisona, a póki co zaprowadziła nas na Białoruś, gdzie słowa Mickiewicza brzmią inaczej. Co będzie dalej? Pewnie niedługo się dowiemy.

 

Reżyseria jest dla mnie przyglądaniem się temu, od czego w pierwszym odruchu odwracamy wzrok. Albo z perspektywy, która często nie przychodzi nam do głowy. Jak w „Ogień podłożę rękami przyjaciół”, gdzie opowiadaliśmy o życiu Franza Kafki przez pryzmat jego rękopisów, których przeznaczeniem był ogień. Albo w „Bachantkach”, w których strukturą tragedii Eurypidesa mówiliśmy o epidemii AIDS. I piszę „my”, bo zespół to jedna z wartości, na których próbuję zbudować swój kawałek teatru/świata. Przełomowym spektaklem był „N.I.M”, który w całej swojej inscenizacji dostosowany jest do odbioru przez osoby słyszące i głuche. To doświadczenie bardzo mocno uświadomiło nam, że każdy zasługuje na teatr.

Ta przygoda będzie kontynuowana.

 

Wierzę, że teatr może być potężnym narzędziem i miejscem spotkania, które w dzisiejszym świecie bardzo rzadko odbywa się z taką intensywnością.

bottom of page